Do stacji kolejowej było już niedaleko i całe szczęście, bo zaczęło lekko padać. Wcześniej parę razy zaczynała się mżawka, ale Ewa wyciągała parasol i mżawka znikała. Na ławeczkach na peronie odpoczęłyśmy, i zjadłyśmy resztki jedzenia. Doszli do nas nasi panowie, którzy byli bardzo zadowoleni z wyprawy i zauroczeni jeziorem. My zresztą też, bo to był naprawdę cudowny spacer.