Pogórze Strzyżowsko - Dynowskie


    Pogórze Dynowskie to przepiękny region z zachodu graniczący z Pogórzem Rożnowskim, od wschodu Przemyskim od północy granicą jego jest droga Rzeszów – Jarosław – Przemyśl a od południa Doły Jasielsko- Sanockie. Jego najwyższym szczytem jest Sucha Góra 591m. W 1993r powstał tam Czarnorzecko- Strzyżowski Park Krajobrazowy. Jest też pięć rezerwatów przyrody: „Prządki”, ”Kretówki”, „ Cisy w Malinówce”, Brzoza Czarna” oraz „Winna Góra”, ale i zabytki sakralne i inne a na szczególną uwagę zasługują ruiny zamku Kamieniec w Odrzykoniu.
    Pogórze Strzyżowskie od zachodu graniczy z Pogórzem Ciężkowickim, od wschodu z Dynowskim , na południu z Kotliną Jasielsko- Krośnieńską a na północy z Pradoliną Podkarpacką. Jego najwyższym wzniesieniem jest Bardo 534m. Tam też znajduje się Czarnorzecko- Strzyzowski park Krajobrazowy oraz rezerwaty przyrody: ”Góra Chełm”, "Wielki Las", "Kamera". I w tym rejonie również znajdują się ciekawe zabytki sakralne, dworki, niemieckie fortyfikacje z okresu II wojnie światowej ze schronem kolejowym w Stępinie. 

14.IX. 2019r
Ujazdy – Łubno – Dynów
    To początek nowej odznaki z serii Czterech Pogórzy Karpackich : Pogórza Strzyżowsko – Dynowskiego. Odznaka przyznawana jest za przejście wyznaczonej trasy z Dynowa do Kołaczyc. 
     Rano wyjechaliśmy ze Stalowej w piątkę ja, Ewa, Marysia, Marian i moja Kasia , którą wieźliśmy do małej wioski położonej za Dynowem o nazwie Izdebki na wesele swojej najlepszej przyjaciółki. Tam też została a my podjechaliśmy do Harty gdzie zostawiliśmy swoje bagaże w naszym domku . I dalej zrobiliśmy trochę kombinacji poprosiliśmy bowiem mojego kuzyna o pomoc . Pojechał on za nami swoim samochodem do Dynowa, tam też my przesiedliśmy się do jego pojazdu zostawiając swój na parkingu koło dworca PKS. Następnie pojechaliśmy do małej wioski Ujazdy, gdzie podziękowaliśmy kuzynowi za podwózkę i ruszyliśmy żółtym szlakiem do Dynowa. Uniknęliśmy w ten sposób maszerowania tam i z powrotem tą samą trasą czego bardzo nie lubimy.
    Początek naszej wędrówki był cudowny, szliśmy bowiem małą asfaltową uliczką, która prowadziła odkrytym terenem z przepięknymi widokami na okolice. Czar prysnął gdy weszliśmy do lasu, gdzie musieliśmy przedzielać się przez jakieś zarośla, szlak tam bowiem był nie przetarty widocznie niewielu turystów tam się udaje, ale oddziały PTTK odpowiedzialne za te tereny powinny zadbać o to żeby był przyjazny dla turystów. Oznaczenie szlaku w tym miejscu też nie było najlepsze. Sytuacja poprawiła się gdy wyszliśmy z lasu. Przez jakiś czas szliśmy bowiem ścieżką prowadząca jego brzegiem. 
     Ale po pewnym czasie znów zaczęły się problemy bo zgubiliśmy szlak, po prostu raptem zniknął i mimo, ze szukaliśmy go w tym miejscu odchodząc w różne kierunki nigdzie nie było widać znaków. Postanowiliśmy iść tak jak pokazywała nam mapa papierowa i moja internetowa w komórce, a więc skręciliśmy w las. Przez dłuższy czas idąc szeroką ścieżką znaków widać nie było ale mapa internetowa wskazywała że idziemy idealnie po nim. W okolicy był duży wyręb drzewa więc podejrzewaliśmy, ze akurat te ze znakami zostały wycięte. W pewnym momencie Ewa z Marysią, które szły z przodu zobaczyły szlak, więc radośnie wędrowaliśmy dalej pozdrawiając drwali, którzy zakończyli wyrąb porządkowali teren i przygotowywali do wywózki ścięte drzewa. Ale nasz radosny nastrój zmienił się bo ścieżka stawała się coraz mniej przyjazna a szlaku nigdzie nie było, mimo, ze na mapie komórkowej nadal byliśmy na nim. Nie było już wątpliwości że trasa została zmieniona ale niestety niezbyt dobrze zaznaczona. Od polany byliśmy już daleko, wiec nie było mowy o powrocie , szliśmy dalej mając nadzieje, ze nie nadziejemy się na jakiegoś niedźwiadka, lub żmije . Marian wytyczał drogę odgarniając kijkiem zarośla, których całe szczęście nie było za dużo. Ucieszyliśmy się gdy zobaczyliśmy polanę a potem ścieżkę prowadzącą odkrytym terenem, którą doszliśmy do wioski o nazwie Łubno. 
    Łubno to osada pięknie położona wśród wzgórz Pogórza Dynowskiego. Pod murowanym kościołem z 1927 roku zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek i odpoczynek. Liczyliśmy, ze tam zobaczymy szlak ale niestety tutaj też go nie było. Tubylcy których zapytaliśmy sie nie wiedzieli gdzie przechodzi a ponieważ nam nie chciało się już ganiać i szukać go postanowiliśmy do Dynowa dojść ścieżkami widocznymi na mapach. I to była dobra decyzja bo szliśmy, odkrytym cudownym terenem wśród łąk i krzaków głogu, tarniny i dzikiej róży, których było tu wyjątkowo dużo, oraz pól na których rolnicy wykonywali jakieś prace. Marian przyglądał się tym okolicom ze szczególnym zainteresowaniem, bo bywał tu w młodości i porównywał co od tamtej pory się zmieniło. Przed Dynowem szlak się znalazł wyglądało na to że szliśmy cały czas bardzo blisko ścieżką równoległą do niego.
    Wiele lat temu gdy moje dzieci były małe przeszłam z nimi ta trasę, niewiele pamiętam ale problemy z prawidłowym oznaczeniem tak i to się nie zmieniło. 
     Dynów to bardzo ładne miasteczko o barwnej prawie 600 letniej historii, pięknie położone na niewielkich wzgórzach w dolinie Sanu. Legenda głosi, że na miejscu dzisiejszego miasta znajdował się kiedyś gród, który został spalony przez Tatarów a następnie zbudowany od nowa i stąd jego nazwa od łac. De Novo. 
Najważniejsze zabytki miasta to: 
- kościół pw.św. Wawrzyńca ,
- ziemne fortyfikacje miejskie i zamkowe z XIV i XV w zachowane w niewielkich fragmentach
- rynek z zabytkowymi kamienicami,
- pozostałości zabudowań dworskich Trzecieskich z XIX w
- zabytkowy dworzec kolejki wąskotorowej,
- cmentarze żydowskie,
- schrony bojowe tzw „ Linia Mołotowa”
- liczne kapliczki , figury , krzyże
    Mój mąż urodził się i wychowywał parę kilometrów od Dynowa w małej wiosce Ulanica. Z tym miastem wiążą go wspomnienia. Ja natomiast w tych stronach ( 7 km stąd) spędzam dwa wakacyjne miesiące od 30 lat, więc dla mnie też to miejsce jest wyjątkowe. Tu przyjeżdżam na zakupy w odwiedziny do siostry i brata męża do lekarza jak taka jest potrzeba ale i na odpoczynek np. nad Sanem. 
    Lubię to miasteczko i jego okolice, tu można zrelaksować się, pochodzić po górkach , pozwiedzać, i pooddychać świeżym powietrzem. Te strony to taka moja druga mała ojczyzna.
     Zrobiliśmy w tym dniu ok. 15 km, z przygodami ale też z niesamowitymi widokami. Marysia z Ewą, poznają dopiero te tereny i są zauroczone nimi. Nie spodziewały się, że Pogórza mogą być takie piękne, bo najczęściej wyjeżdżały w wysokie góry. Ja również jestem coraz bardziej zauroczona tymi stronami, odkrywam nowe miejsca zachwycam się nimi i jestem szczęśliwa, że przed nami jeszcze wiele wędrówek bo do zakończenia odznaki jeszcze daleko.

mapa
https://drive.google.com/open?id=1qgI6cmf6AY5wWNSZ3AtcKD7AG48_cCEW&usp=sharing
Tworzenie stron internetowych - Kreator stron WW