Odznaka Czterech Pogórzy 
Towarzystwo Turystyczno – Krajoznawcze Oddział w Jaśle ustanowiło Odznakę Turystyczną „Odznaka Czterech Pogórzy Karpackich” w celu popularyzacji najpiękniejszych terenów pogórzy polskich Beskidów. 
Odznaka składa się z 4 części:
Pogórze Przemyskie – przyznawana za przejście w Górach Słonnych i Pogórzu Przemyskim wyznaczonej trasy Sanok – Dynów.
Pogórze Dynowsko – Strzyżowskie – przyznawana za przejście na Pogórzu Strzyżowsko – Dynowskim wyznaczonej trasy Dynów – Kołaczyce.
Pogórze Ciężkowickie – przyznawana za przejście na Pogórzu Ciężkowickim wyznaczonej trasy Kołaczyce – Ciężkowice.
Pogórze Rożnowskie – przyznawana za przejście na Pogórzu Rożnowskim wyznaczonej trasy Ciężkowice – Rożnów.


Pogórze Przemyskie
30.03.2019r (  I wyprawa )
Przełęcz Przysłup – Słonny Wierch( 668m) – przełęcz pod Słonnym Wierchem – Orli Kamień - Sanok
     Tak jak wiele innych odznak tak i tą rozpoczęliśmy dzięki naszemu koledze Zbyszkowi, który powiedział nam, że taka odznaka została utworzona. Załatwiłam w oddziale PTTK w Jaśle bardzo ładne książeczki odznaki i ruszyliśmy w trasę. 
    Swoją przygodę z pogórzami rozpoczęliśmy od Sanoka a więc od Gór Słonnych i Pogórza Przemyskiego. To jedna część odznaki Czterech Pogórzy Karpackich
     Góry Słonne to pasmo górskie należące do Gór Sanocko- Turczańskich w Karpatach wschodnich. To góry leżące na wschód od doliny Sanu na północ od Leska po Olszanicę. Ich nazwa pochodzi od słonych źródeł, które występują na tym terenie, a z których od średniowiecza pozyskiwano sól metodą warzenia.
     Pogórze Przemyskie jest najdalszym na wschód pasmem pogórzy a jego północną i zachodnią granicę wyznacza rzeka San. Pogórze to od zachodu graniczy z Pogórzem Dynowskim na wschodzie z Ukrainą a od południa z górami Sanocko –Turczańskimi. Przed II wojną światową obszar ten był gęsto zaludniony, ale wskutek wojny jak i powojennych walk i wysiedleń zostało tam ok. 30 % ludności.
     Samochód zostawiliśmy w Sanoku niedaleko dworca PKP i autobusem przez jedne z najdłuższych w Polsce serpentyny, które mają 180-stopniowe nawroty podjechaliśmy na przełęcz Przysłup, skąd szlakiem czerwonym zaczęliśmy wędrówkę do Sanoka. Było nas pięć osób: Ewa, Halinka, Marysia ja i Marian. Część tej trasy była nam już znana z wcześniejszych wędrówek ale nam to nie przeszkadzało spacer w górach nawet tymi samymi ścieżkami zawsze jest przyjemny. 
     Szlak prowadził lasem a naszym pierwszym celem był szczyt o nazwie Słonny 668m. Szczyt leży z boku szlaku i nie znaleźliśmy go w poprzednich wędrówkach, teraz zaopatrzeni w mapy internetowe postanowiliśmy go zaliczyć. Nie było to takie łatwe zadanie na jego poszukiwanie wyruszyły Ewa z Halinką oraz Marian i on jak zwykle bywa to na naszych wyprawach okazał się najlepszy, znalazł szczyt. Najbardziej z tego faktu cieszyła się Halinka, która postanowiła pochwalić się tym w Kompasie bo z tego Klubu nikt nigdy tam nie dotarł.
     Dochodząc do przełęczy pod Słonnym Wierchem zobaczyliśmy tabliczkę Uwaga Niedźwiedzie. Trochę mnie to przeraziło, bo coraz częściej słychać o atakach na ludzi ale mijaliśmy parę osób na trasie więc miałam nadzieję ze niedźwiadki poszły sobie gdzieś dalej w spokojniejszy teren.
     Od przełęczy do Sanoka szlak był nam już nie znany i był bardzo ładny chociaż prowadził cały czas lasem. Najładniejszym miejscem okazał się szczyt o nazwie Orli Kamień z ciekawymi formami skalnymi oraz punktem widokowym na Sanok. 
    Obiad zjedliśmy w restauracji przy szlaku a następnie po dotarciu do samochodu pojechaliśmy do Załuża na nocleg. 
mapa
https://drive.google.com/open?id=15NizZUiJ2sjXHI_Y1mc77YBoFDOyF-Y1&usp=sharing
Czas od startu: 08:22:38
Dystans: 18,93 km
↑ 542 m
↓ 878 m

31.03.2019r 
Roztoka –przełęcz Poręba - Zawadka – Rakowa
Naszym celem w tym dniu było pokonanie odcinka czerwonego szlaku z miejscowości Roztoka do Rakowej. Żeby było to możliwe musieliśmy :
- podjechać do Tyrawy Wołowskiej gdzie zostawiliśmy samochód ,
- autobusem pojechać do Kuźminy,
- ulicą dojść do Roztoki,
- czerwonym szlakiem przejść do Rakowa,
-ulicą dojść do Tylawy do samochodu.
    Tyrawa Wołowska to gminna wioska położona nad rzeką Tyrawką. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z 1402 roku. Samochód zostawiliśmy koło barokowego kościoła z dzwonnicą z pierwszej połowy XIX wieku oraz ruin dworu szlacheckiego gdzie znajduje się gniazdo bocianie z kamerką umożliwiającą obserwowanie ich na żywo . W autobusie przywitał nas kierowca który poprzedniego dnia wiózł nas z Sanoka. Był zaskoczony naszym spotkaniem, dopytywał jak będziemy wędrować. 
     W Kuźminie wysiedliśmy na rozdrożu dróg przy murowanej cmentarnej kaplicy gdzie znajduje się pomnik poświęcony pamięci żołnierzy wojska polskiego poległych w walkach z UPA w latach 1945-47. Przeczytałam w Internecie, że w tej miejscowości znajduje się najgłębszy w Polsce otwór wiertniczy o głębokości 7541m. Celem jego było badanie budowy geologicznej Karpat. Nie mieliśmy czasu na szukanie tego odwiertu bo czekała nas wędrówka szosą. Program w komórce pokazał mi że do czerwonego szlaku szliśmy 2,2km. 
    Szlak prowadził od razu w górę odkrytym terenem więc mogliśmy podziwiać piękne okolice. Widoczność była dobra więc dojrzeliśmy na jednej z gór zabudowania Arłamowa. Piękne widoki szybko się skończyły bo weszliśmy w las i zrobiło się niewesoło. Na szlaku zobaczyliśmy tablicę oznajmiająca o wycince drzew. Była niedziela prac nie było ale szlak był rozjeżdżony ciężkim sprzętem wokół pełno gałęzi i powalonych drzew. Dobrze ze nie padało więc nie grzęźliśmy w błocie. Wiele drzew ze szlakiem było powalonych ale udało nam się dojść najpierw do przełęczy Poręba a następnie do małej wioski o nazwie Zawadka. Poczuliśmy wielką ulgę wchodząc na mało ruchliwa uliczkę czego zazwyczaj nie lubię ale po slalomach pomiędzy gałęziami to było cudowne uczucie. Ja dodatkowo poczułam ulgę, że nie napotkaliśmy po drodze żadnego misia bo spotkany leśnik powiedział nam, że w tych okolicach niemal na każdej górce zamieszkują niedźwiadki . Ale tez nas pocieszył mówiąc, ze one unikają ludzi jak ich słyszą więc można taki mały dzwoneczek nosić z sobą żeby słyszały.
    Szlak czerwony z Zawadki do Rakowej prowadził już terenem odkrytym asfaltową drogą a następnie już bardziej uczęszczaną ulicą bez szlaku doszliśmy do Tylawy do samochodu. 
mapa
https://drive.google.com/open?id=1BuAyHpnvKtOf0MrVRpUva_u7zNdXbm-L&usp=sharing
Czas od startu: 06:00:12
Dystans: 15,84 km
↑ 283 m
↓ 415 m

29.04.2019r (II wyprawa)
Bircza – Reberce – Kiczerka nad Łomną- Leszczawa Górna – Roztoka
     To był trzeci dzień naszej wyprawy, pierwsze dwa spędziliśmy na niebieskim szlaku granicznym. Na pogórzu natomiast do przejścia mieliśmy odcinek czerwonego szlaku z Birczy do Roztoki, ale żeby go zrobić musieliśmy znowu trochę pokombinować. Samochód zostawiliśmy w Kuźminie skąd autobusem podjechaliśmy do Birczy a następnie czerwonym szlakiem doszliśmy do Roztok i znaną nam już ulicą już bez szlaku dotarliśmy do samochodu. 
     Bircza to gminna wioska o której pierwsze wzmianki pochodzą z roku 1188. Centrum wioski to piękny rynek przez który przechodził dawny trakt handlowy z Sanoka do Przemyśla. Do 1041 roku istniały tam trzy dzielnice: polska (wschodnia część z kościołem), ruska (zachodnia i południowa część z cerkwią), żydowska ( północna część z synagogą).Jest tam kilka ciekawych zabytków min pałac, neoromański kościół , kapliczki Św. Jana Nepomucena oraz rodziny Kowalskich ale my postanowiliśmy przy innej okazji to wszystko zobaczyć. 
     Czerwonym szlakiem który przez rynek prowadził ruszyliśmy w trasę. Szliśmy małą uliczką osiedlową pod górę podziwiając okolice a potem długo leśną asfaltówką Nie byliśmy sami bo z boku szlaku był wycięty spory pas drzew gdzie poprowadzono rurociąg gazowy i prowadzono tam jeszcze jakieś pomiary, więc od czasu do czasu przejeżdżał koło nas jakiś służbowy samochód. Ja cieszyłam się z asfaltu bo moje buty szlakowe suszyły się i wędrowałam w adidasach szybko przemakających. Niestety moja radość skończyła się gdy szlak z asfaltów skręcił w las. Nie dość że zgubił się nam bardzo szybko to moje mapy internetowe pokazywały nam, że prowadził on przy wykopie pod gazowe ruty, który również skręcił z asfaltówki. Szliśmy więc tak na wyczucie trochę po błocie przy wykopie albo w lesie manewrując pomiędzy krzakami. W pewnym momencie z boku wykopu zobaczyliśmy szlak ale on też zniknął. Najgorzej było w zagłębieniu terenu na przełęczy gdzie przepływał strumyczek a wokół było pełno błota. Marian przeszedł przez strumyk po śliskim zwalonym drzewie my nie mieliśmy tyle odwagi , więc pozbieraliśmy drewniane deseczki porozrzucane przy strumyku i ułożyliśmy je na takim mostku zawalonym błotem. W ten sposób udało nam się przejść na drugą stronę strumyka. Oczywiście buty kleiły nam się od błota ale w środku nam nie zamokły. 
     Przed nami była teraz wspinaczka pod górę oczywiście bez szlaku tak na wyczucie, ale wykop zostawiliśmy trochę z boku więc szło nam się już trochę lepiej. Szlak znaleźliśmy schodząc do wioski o nazwie Leszczawa Górna. To mała wioska założona w XV wieku przez którą przepływa rzeka Stupnica. Szlak przecinał tylko w poprzek wioskę i prowadził nas na następne górki ale szliśmy już terenem odkrytym , więc mogliśmy obserwować okolice. Po dotarciu na szczyt po przeciwległej stronie zobaczyliśmy wioskę Roztoki i drogę którą wspinaliśmy się w poprzednich wyprawach idąc z Roztoki do Rakowej. Ostatni odcinek był już znaną nam ulicą bez szlaku do samochodu, które czekał na nas na rozdrożu w Kuźminie.
mapa
https://drive.google.com/open?id=1a6XPP3mh9eFTVtA98AyIQs7eF0cpyMCN&usp=sharing
Czas od startu: 06:39:40
Dystans: 16,06 km
↑ 474 m
↓ 294 m

1.05.2019
Posada Rybotycka – Kopystańka ( 541 ) – Kopyśno - Rybotycze – Posada Rybotyczka
     Po dniu przerwy, który spędziliśmy w moim domku w Harcie a to z powodu deszczy, które zepsuły ludziom długą majówkę na którą Polacy tak z utęsknieniem czekali ruszyliśmy dalej na czerwony szlak prowadzący z Sanoka do Przemyśla. Tym razem zostawiliśmy samochód w wiosce Posada Rybotycka a następnie czerwonym szlakiem przeszliśmy do wioski Kopysno a potem żółtym szlakiem zeszliśmy do Rybotycz i ulicą wróciliśmy do samochodu.
    Posada Rybotycka to mała wioska położona w dolinie Wiaru. Samochód zostawiliśmy przy stojącej murowanej cerkwi obronnej pw. Św. Onufrego. Jest to najstarsza zachowana cerkiew w Polsce. 
     Szlak prowadził ok. 100m szosą i skręcał w bok pod górkę. Mało zawału nie dostaliśmy gdy zobaczyliśmy z boku drogi znany nam już przekop gazowy . Wystraszyliśmy się, że ponownie będziemy musieli wędrować po błocie wzdłuż wykopu ale tak się nie stało, przekop poszedł w inną stronę a my po betonach ułożonych na ścieżce w lesie wspięliśmy się na górę gdzie była duża piękna polana. Nie podobały mi się tam tylko ambony myśliwskie bo nie lubię zabijania zwierząt a było ich tam kilka. Potem szliśmy chwilę lasem gdzie szlak lekko nam się gubił a następnie weszliśmy na drugą polanę która doprowadziła nas na szczyt o nazwie Kopystańka 541m.To cudowne miejsce doskonały punkt widokowy na wszystkie strony świata. Widoczność była piękna, więc mogliśmy się delektować pięknymi widokami. Szczególnym zaskoczeniem był dla nas widok zabudowań klasztornych na wzgórzach Kalwarii Pasławskiej.
     W 2001roku wokoło szczytu utworzono Rezerwat przyrody Kopystanka, którego przedmiotem ochrony jest stanowisko ostrożnia siedmiogrodzkiego, zbiorowiska roślinności kserotermicznej góry Kopystanka oraz drzewostany wykształcone w formie podgórskiej buczyny karpackiej.
    Żółtym szlakiem zeszliśmy do Rybotycz. To dosyć spora wioska leząca w dolinie Wiaru. Po ok. 3km marszu ulicą doszliśmy do samochodu. W drodze do domu wstąpiliśmy jeszcze na obiad do Karczmy pod Semaforem, która znajduje się na stacji kolejki wąskotorowej w Bachórzu. Karczma ta cieszy się dużym powodzeniem i nie dziwię się bo jedzenie jest bardzo dobre i bardzo szybka obsługa. 
mapa
https://drive.google.com/open?id=1oO5lMqfkW7SrTq4qISWZIMkHdxm6hZYq&usp=sharing
Czas od startu: 05:26:48
Dystans: 13,86 km
↑ 322 m
↓ 326 m
 
9.IX.2019r
Przemyśl – Wapielnica – PraŁkowce – Prałkowska Góra (358) – Dybawka – Krasiczyn

     To był trzeci dzień naszej wędrówki. Dwa dni spędziliśmy w Bieszczadach na niebieskim szlaku(opis Szlak Niebieski) a w tym dniu postanowiliśmy przejść z Przemyśla do Krasiczyna. Nasza trasa prowadziła dwoma szlakami : czerwonym do Wapielnicy oraz z Wapielnicy do Krasiczyna naszym granicznym niebieskim. 
    Rano z Harty gdzie spaliśmy podjechaliśmy do Krasiczyna gdzie na parkingu niedaleko zamku zostawiliśmy samochód i autobusem ruszyliśmy do Przemyśla.
     Przemyśl to piękne, stare i bardo zabytkowe miasto. Wzmianki o nim pochodzą już z X wieku, a położenie na pograniczu trzech państw powodowało, że od początku jego istnienia władcy Polski Rusi i Węgier starali się o włączenie go do swej strefy wpływów. W 1772 roku w wyniku I rozbioru Polski miasto to przeszło pod panowanie austriackie. W czasie I wojny światowej przeżyło dwukrotne oblężenie wojsk rosyjskich. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Przemyśl powrócił do Polski . To miasto, jest bardzo mi bliskie ponieważ tu mieszkał mój ojciec i jego rodzina. Tutaj na cmentarzu spoczywają moi dziadkowie. Tutaj też bardzo często przyjeżdżałam na wakacje i znałam jego każdy zakamarek 
     Wysiedliśmy za stadionem Polonii bo niedaleko mostu przy siedzibie PTTK-u zaczynał się szlak czerwony. Podbiliśmy tam sobie pieczątki w książeczkach zrobiliśmy zdjęcia i ruszyliśmy w trasę. Szlak prowadził starymi uliczkami od razu pod górę. Bardzo szybko znaleźliśmy się na Wzgórzu Zamkowym gdzie znajduje się jeden z najcenniejszych pomników architektury w tym mieście renesansowy Zamek Kazimierzowski. Zamek podobnie jak i miasto przechodził burzliwe dzieje był burzony odbudowywany jego historia jest bardzo ciekawa. Dzisiaj jest wizytówką Przemyśla miejscem chętnie odwiedzanym przez mieszkańców i turystów
    Następnym naszym przystankiem był Krzyż Zawierzenia. To punkt górujący nad miastem niedaleko Kopca Tatarskiego dawnego miejsca kultu bogów słowiańskich. Znajduje się tam 22 metrowy krzyż oraz 4m figura Jezusa Chrystusa powstałe w 2000 roku dla upamiętnienia Jubileuszu Chrześcijaństwa . Piękne miejsce skąd rozpościera się cudowny widok na Przemyśl, którym my delektowaliśmy się dość długo jedząc posiłek i odpoczywając. 
    Szlak czerwony, którym szliśmy prowadził dalej nas koło wyciągu narciarskiego a następnie uliczką przez dzielnice o nazwie Zielonka położoną na wzgórzach. Idąc mogliśmy więc podziwiać przepiękne okolice, ale nie tylko to bo natknęliśmy się również na Forty, które są wielką atrakcją tych stron.
    Twierdza Przemyśl bo pod taką nazwą te obiekty istnieją to potężny zespół obiektów obronnych, których budowę rozpoczęto w 1853r. Podstawę tej twierdzy tworzyły dwa potężne pierścienie obronne: zewnętrzny o obwodzie 45 km a tworzyły go 42 forty i 25 stanowisk artyleryjskich oraz wewnętrzny o obwodzie 15km z 18 fortami 3 szańcami i 4 stanowiskami artylerii.Podczas I wojny światowej Twierdza stała się areną krwawych walk. Dzisiaj jej obiekty są zniszczone , często zagubione gdzieś w lasach , krzakach, bardzo ciche i tajemnicze .
     Miłośnicy historii walczą o to, żeby pamięć o nich nie zaginęła, organizują różne formy ich zwiedzania, remontują je. My kilka razy byliśmy na takich rajdach po fortach organizowanych przez PTTK Przemyśl. Stworzony też został tam szlak forteczny, którym my planujemy w przyszłości przejść, bo historia tych miejsc jest bardzo ciekawa i warto ja poznać i te wszystkie forty zobaczyć.
    Skończyły się piękne widoki szlak wprowadził nas w las i na najwyższe wzniesienie Przemyśla na Wapielnice o wysokości 294m. Niedaleko szczytu znajdują się ruiny fortu VI Helicha oraz nieczynna już kopalnia wapienia i marmuru oraz resztki wapiennika z XIX wieku. 
     Ale jest tam tez miejsce gdzie spotykają się dwa szlaki , którymi od pewnego czasu wędrujemy a więc czerwony z niebieskim. I tutaj po odpoczynku zostawiliśmy szlak czerwony i w dalszą drogę ruszyliśmy już tym drugim. Szliśmy w dół najpierw terenem odkrytym a potem przepięknym parkiem z zadbaną ścieżką wśród cudownej zieleni. 
     W miejscowości Prałkowice w zadbanej wiacie turystycznej zrobiliśmy sobie odpoczynek bo przed nami było jeszcze wejście na Prałkową Górę 358m i zejście w dół do Dybawki. Ten odcinek szlaku cały czas prowadził lasem.   
     Od Dybawki większość naszej wędrówki prowadziła odkrytym terenem, wiec mogliśmy obserwować okolice ale zaczęły się problemy z oznakowaniem szlaku. Wyglądało na to, ze kiedyś tam zmieniono przebieg szlaku i niezbyt dokładnie zatarto stare znaki, które teraz myliły nas a i nowe tez nie były dokładnie zaznaczone. Dobrze, że miałam wgraną w komórce dokładną mapę turystyczną i dzięki temu idąc często równolegle do szlaku doszliśmy do Krasiczyna.
    Krasiczyn obecnie wioska to dawna rezydencja magnaterii polskiej. Jest tam jeden z najpiękniejszych zabytków architektury renesansowo-manierystycznej w Europie: zamek wybudowany na przełomie XVI i XVII wieku przez Stanisława Krasickiego i jego syna Marcina.
    Zamek jest pięknie odnowiony, w jego narożach znajdują się cztery okrągłe baszty: Boska, Papieska, Królewska i Szlachecka. Na dziedzińcu postawiony jest duży namiot, pewnie odbywają się tam różnego rodzaju imprezy. Mnie taki widok nie podoba się, wiec wolałam delektować się widokiem zamku z zewnątrz a było czym bo zamek jest naprawdę piękny. Ładną zadbaną alejką wśród pięknej zieleni zrobiliśmy sobie spacerek wokół zabytku i udaliśmy się do samochodu.
     Trasa w tym dniu była cudowna prowadziła pięknymi terenami z cudownymi widokami , piękną przyrodą i zabytkami. Nigdy nie myśleliśmy, że pogórza mogą być tak urocze, robiąc odznakę odkrywamy je i jesteśmy coraz bardziej zadowoleni, ze zdecydowaliśmy się na zrobienie tej odznaki.
    Przed nami była jeszcze podróż do domu, ale jeszcze na chwile wstąpiliśmy do naszego letniego domku w Harcie, który coraz częściej jest dla nas taką baza wypadowa na Pogórza. 
Zrobiliśmy w tym dniu 18km
Tworzenie stron internetowych - Kreator stron WW